Strony

czwartek, 7 września 2017

Myśl

Amor i Psyche, Giuseppe Crespi

            – Miałaś kiedyś włosy koloru błękitu – rzekł głaszcząc jej lśniące włosy opuszkami zestarzałych palców.
Jego twarz jak obraz minionych rozkoszy zdawał się tylko marą w otaczającej ich ciemności. Siedziała na wysokim krześle i wpatrywała się w podłogę ginącą w nicości, jakby nie dała się dotknąć palcami u stóp. Nie były tu okien, albo zasłaniała je czarna płachta, zbyt czarna, zbyt czarna – myślała z niepokojem.
            – Spójrz na mnie– rozkazał z oburzeniem dorosłego dziecka. Był takim staruszkiem z wściekłymi oczami. Spojrzała w nie z zadziwieniem, albo pytaniem – o cóż ci chodzi? Byli razem – znowu. Dotykali się kawałkami ciał, chętnie czy niechętnie, nie miało to wielkiego znaczenia. Czy gdyby dotknęła swojej twarzy, poczułaby głębokie zmarszczki, widoczne na jego twarzy. Czy mogli się zestarzeć oboje, tak bardzo, by wydawać się tylko cieniem.
            – Co myślisz?
            Nie wiem – pomyślała. I czy to miała mu powiedzieć? Zęby uśmiechały się same. I czemu się tu znaleźli, bez światła i ani jednego promienia pociesznego słońca. Chciałaby pogłaskać miękką sierść kota, i podrapać za uchem białego boksera z dziecięcych lat. Wciąż miała te trzy kreski na ramieniu, może tylko ona je widziała, ale były – trzy ciemne cięcia pazurów. Dałaby wszystko, by poczuć ten ból jeszcze raz. By wszyscy je widzieli.
            – Co się stało? – spytała, a kiedyś chciała, jak płatek śniegu wirować w świetle latarni i płakać rzewnymi łzami nad tym, że ktoś ją kocha. Lecz teraz to wszystko, wzlatywało z zimną mgłą, i oni się rozsypywali.
            – Jak mogę wciąż cię kochać – usłyszała jego myśl, wypowiedzianą szeptem, wyrwała się ona, choć nie powinna. Nie powinna uciekać. Była jedną z myśli, które chowa się na dnie duszy i nigdy nie wyciąga, by pozostać tym, kim się w swoim mniemaniu jest. Lecz słowa, słowa same tańczą, gdy mięśnie są zbyt wolne, by je powstrzymać, neurony zbyt leniwe, by się bronić.
            – Jak mogłeś kochać w ogóle? – odpowiedziała. – Czemu? Byliśmy młodzi i chcieliśmy tylko kąpać się w rzece, rozumieć tylko to, co chcieliśmy rozumieć, zapomnieć o tym, o czym chcieliśmy zapomnieć. Więc czemu się kochaliśmy, cierpiąc, nie rozumiejąc, nie mogąc zapomnieć?
           












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz