Statuetka z Uruk, ok. 3000 r. p.n.e. , Muzeum w Luwrze |
Można zacząć od futuryzmu. Od
splątanego metalowego miasta pełnego rdzy. Od wind przemykających
między kondygnacjami wielopiętrowych budynków. Od księgowych,
urzędników, pogrążonych w liczeniu bogów. Od wizji koszmarnej
nowoczesności obrysowanej na podstawie piętrowych sumeryjskich
świątyń.
Można też zacząć od mitów
spisanych tysiące lat temu przez pierwszych literatów. Tych którzy
pisali o bogach, a którzy stali się bogami dla nas. Olga Tokarczuk
przenosi ich podania na grunt współczesności, by przybliżyć nam
ich zagmatwanie, ich pierwotną tematykę, religię, którą podobnie
wypracowywały pierwsze cywilizacje.
Opowieść nie zmieniła się na
przestrzeni wieków. Dzieli nas tylko „e” zmienione na „y”.
Walka dobra ze złem, życia ze śmiercią powtarza się i nie nudzi,
jest dziś taka sama jak kiedyś. Musimy walczyć z obojętnością
biurokratycznych ojców.
Te krótkie zaplątane zdania, magiczne
opisy naprowadzają nas na prawdy, budzą refleksyjność. W
ostateczności powieść ta jest jednym wielkim niedopowiedzeniem.
Zdaje się, że sami musimy opleść ją w jakąś historię,
postawić w ramach swoich interpretacji.
Dla mnie nie jest wystarczającym, że
dobro pokonuje zło, że Orfeusz schodzi do podziemi, że miasto jest
jak wyciągnięte z Orwella, ani że autorka zakreśla linię między
mężczyznami a kobietami.
Inanna i jej siostra, są
bliźniaczkami, związanymi nicią porozumienia, uściskiem w
matczynym łonie. I różni ich właśnie ta jedna litera, ten jeden
moment, gdy wszystko co należało do Inanny, wchodzi w posiadanie
ponurej Meduzy.
Dlaczego bogini przychodzi do grobowca,
dlaczego chce oddać się w jej ręce? Być może to skrupulatny plan
jej matki, by odebrać władzę złym ojcom.
Nina Szubur, jej przyjaciółka staje
się narzędziem do celu. Wyrusza w podróż ku wyżynom miasta, na
jego obrzeża i z powrotem ku jego grobowcom, by odzyskać dla świata
teraźniejszość. Zwrócić ją kochankom, ludziom i przyjaciołom,
rzeczom, które ożywały od jej dotyku.
Ale to tylko interpretacja. Każda
wydaje się płytka i niepełna. Metafor trzeba szukać w każdym
akapicie. Jest ich wiele, odosobnionych, krótkich. Wypadają z
opowieści jak przejaśnienia. Każą się zatrzymać i pomyśleć,
nawet wzruszyć.
Takich mów prostych trzeba szukać w
„grobowcach świata”. Zatrzymywać się na nich i zapamiętywać.
Myśleć o tym, co nas omija, jakiego zła nie dostrzegamy. Szukać
siebie w Ninie Szubur, „tej każdej, która opowiada”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz