Wisława Szymborska i Michał Rusinek na rynku w Delft |
Miałam poczucie, że coś tracę nie
czytując biografii. Gdy w ręce wpadło mi „Nic zwyczajnego” M.
Rusinka od razu pomyślałam, że czas przerwać ten stan rzeczy. Po
pierwsze książka wydawała się lekka (nie tylko krótka ale i
niewymagająca), a po drugie wyglądała na taką, która bardziej
niż w surowe fakty obfituje w anegdoty.
Mam wrażenie, że kultura wymieniania
się anegdotkami jakby umiera. Ja się na nich wychowałam. Przy
każdym stole królowały zabawne, choć niekoniecznie rozśmieszające
do łez, opowieści. Czasem gubię się w rozmowach, w których
trzeba na siłę szukać tematów. Anegdota budzi skojarzenia i
uruchamia maszynę wspomnień, którymi dzielenie się umila spędzony
razem czas.
Oby to było tylko wrażenie, w którym
umacnia mnie tęsknota za swobodnym opowiadaniem anegdot. Anegdota za anegdotą w tej krótkiej biografii wzbudziła we mnie apetyt. Autor nie daje wytchnienia nie kończąc
rozdziałów i zmusza do zarywania sierpniowych nocy.
Nikogo nie trzeba przekonywać, że
osoba Wisła Szymborskiej musi być źródłem niezliczonych
ciekawostek. Czytanie o niej jako o zabawnej kobiecie, której życie
obfituje w wydarzenia absurdalne i komiczne powoduje uśmiech na
twarzy. Michał Rusinek opowiada o ostatnich 15 latach jej życia,
podczas których pracował u niej i pomagał we wszystkich sprawach,
nie tylko tych związanych z karierą. Mimo optymizmu płynącego z
historyjek, nie
opuszcza on poważnych i nostalgicznych momentów. Nie boi się
powiedzieć, że nikt jej do końca nie rozumiał, że była skryta i
miała swoje prywatne dylematy.
Chociaż sięgnęłam po tę opowieści,
by dowiedzieć się czegoś o poetce, cieszę się, że znalazłam w
niej opowieść o człowieku, który przez poezję zajmuje się poezją.
Anegdoty to klucz do sukcesu. Życie, choć niewybuchowe i pozbawione
akcji, obrazują w sposób intrygujący, tak iż nie boimy
się wyjść do swojej codzienności i cieszyć się ciekawą
sytuacją przeżytą w autobusie. Trzeba szukać i w swoim życiu
spokojnych i zabawnych małych „sensacji”, a we wszelkim wyniesieniu za zasługi widzieć nie tylko nagrodę, ale i kłopoty.
Podejść zdrowo do życia, by ono samo w sobie wydawało nam się
odpowiednim wyniesieniem.
A z drugiej strony nie bójmy się
robić co do nas należy, wypełniać własnych postanowień i żyć
w prawdziwym przekonaniu, że jest czymś zwyczajnym a zarazem
nadzwyczajnym palić papierosa z królem Szwecji, jak i robić sobie
zdjęcia z tablicami miejscowości o zabawnych nazwach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz