Dwoje śpiących dzieci, Peter Paul Rubens |
Tytuł nasuwał mi na myśl
utopijną wizję z Przedwiośnia. U Jeannette Walls Szklany Zamek też
jest utopią, nieosiągalnym i niespełnionym marzeniem. Jednym z
wielu takich marzeń, symbolem życiowej niemożności zdobycia wszystkich szczytów. Choć często ograniczenia tkwią w nas.
Dla mnie była to smutna i nostalgiczna książka. Z początku gorycz jest ukryta, później powoli odkrywana przez dorastającą narratorkę, a zarazem główną bohaterkę wspomnień. Tym bardziej poruszających, że prawdziwych, spisanych przez dziennikarkę długo ukrywającą swoją faktyczną przeszłość.
Dla mnie była to smutna i nostalgiczna książka. Z początku gorycz jest ukryta, później powoli odkrywana przez dorastającą narratorkę, a zarazem główną bohaterkę wspomnień. Tym bardziej poruszających, że prawdziwych, spisanych przez dziennikarkę długo ukrywającą swoją faktyczną przeszłość.
Pierwsza opowieść, choć
dopiero druga część książki, zatytułowana „Pustynia” to
relacja z dzieciństwa. Niewyraźne, ale radosne chwile, idylla, w
której kryją się mankamenty ignorowane przez słodką niewinność
dziewczynki. Jeannette Walls traktuje ojca z ufnością i podziwem.
Matkę przedstawia jako kobietę o artystycznej i niedocenionej
osobowości. Wierzy jej ciągłym zapewnieniom, że ich trudny byt to
przygoda. Kwestią dni jest spełnienie marzeń, a dni te upływają
beztrosko, nawet gdy role dziecięcych łóżek zastępują kartony.
Czasem w tym dzieciństwie
można odnaleźć siebie. W drobnych szczegółach, w wyidealizowanym
przedstawieniu rzeczywistości. Lecz niekiedy obraz sytuacji
podpowiada, że coś jest nie tak. Że nie ma nic dobrego w otwartych
na noc drzwiach, przez które do domu wkradają się zboczeńcy ani w
brudnej kuchni, w której grasują karaluchy.
Szklany Zamek to opowieść
o odkrywaniu prawdy, o śmierci dzieciństwa a potem narodzinach
niepokoju i nieufności. Opowieść płynna, czasem
niechronologiczna, prowadzi nas przez kolejne etapy życia i kolejne
domy biednej i zaniedbanej rodziny Wallsów, prowadzającej wręcz
koczowniczy tryb życia.
Nie jest to jednak typowa
bieda. Po przeczytaniu książki nasuwa się pytanie o granicę
swobody i braku odpowiedzialności. Bieda Wallsów nie jest winą
otoczenia ani władzy, mimo zapewnień Rexa. Autorka podkreśla to,
nie kryjąc gorzkich faktów ze swojego życia.
Jeannette i jej rodzeństwo
przebywają wyboistą drogę od sielanki niezwykłego życia do
desperackiej chęci ucieczki od niego. Po tej ucieczce opowieść
jest mniej szczegółowa i jakby pośpieszna. Płynna konstrukcja rozpada się, ale wciąż trzyma się czytelnika refleksja. Jeannette
Walls wychodzi z opresji, ale nie może zapomnieć. Próbuje
zrozumieć swoją przeszłość i nikogo nie usprawiedliwia.
Lektura głęboka i
pouczająca. Pokazująca problemy, jakich zwykły człowiek nie
doświadcza i rodzinę, od jakich zwykły człowiek stroni. A kto
wie, czy historia którejś z tych rodzin nie jest gorzką opowieścią
Wallsów?
A jednak Jeannette Walls
uważa swoje dzieciństwo za szczęśliwe. Być może wspominając
je, myśli głównie o przepięknych chwilach ze swoim ojcem, o
inteligencji rodziców, o rzeczach, których ją nauczyli, a
których inni nie znają. To szokujące dla niektórych, ale dla mnie
zrozumiałe. Wiele faktów budzi niesmak i oburzenie. A jednak ona
podkreśla magiczne chwile, patrzenie na gwiazdy, szukanie skarbów,
noce pod gołym niebem. I życiową naukę płynącą
z trudnych chwil, które sprawiają, że teraz Jeannete Walls nie
żałuje.
Opowieść jest zaskująca.
Pierwsza część zatytułowana Kobieta na ulicy przedstawia krótką rozmowę autorki i jej matki. Jeannette Walls
może sobie pozwolić na taksówkę, eleganckie ubranie, ma dom i
godne życie. Jej matka jest bezdomna i źle ubrana. Ale niczego od
córki nie chce. Nie tego potrzebuje od życia.
Jeannette Walls wyciągnęła
ze swojego dzieciństwa to, co najlepsze. Teraz szokuje swoją
postawą czytelników i młodzież. A nawet swoje rodzeństwo.
Nieodpowiedzialność jej rodziców była niezwykła, dla wielu godna
potępienia. Natomiast ona mówi, że
gorsze od głodnych dzieci są dzieci niekochane.
Polecam wywiad z autorką
książki Jeannette Walls w Wysokich obcasach. Napawa
optymizmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz