Nie ma lepszego tytułu niż taki, który przybywa znikąd i
okazuje się oświeceniem. Związek z takim tytułem jest jak prawdziwa romantyczna
miłość, a tytuł, jak druga połówka literackiego serca. Kiedy przyjdzie ci do
głowy od razu wiesz, że to właśnie ten niepowtarzalny i niezastąpiony. Są też
tytuły wymyślone na poczekaniu, które po czasie okazują się trafne i pożądane,
jak małżeństwo z rozsądku dojrzewające w prawdziwe uczucie. Inne tytuły
pozostają gorzką pomyłką, która z niecierpliwością oczekuje na naprawienie. A
jednak nie można tak po prostu wyciągnąć z kieszeni tytułu. Serce nie sługa,
czasem wystarczy mu chwila, czasem wiele lat. W końcu kto wie, może dopiero przed
wyjściowym progiem życia odnajdziemy słowa schowane w szparze między drzwiami a
ścianą.
Tytuł moich wznowionych recenzenckich prób to tytuł, nie
nazwa. Znalazłam go zaskakująco szybko i okazuje się zaskakująco doskonały. Mam
nadzieję, że będzie przyświecać mi przez wiele lat, ponieważ słowa te mają na
mnie głęboki wpływ. To pierwszy wers drogiego mi Wstępu do „Traktatu
Poetyckiego” Czesława Miłosza: Mowa
rodzinna niechaj będzie prosta. Wierzę w sens tych słów i choć wiersze trzeba pisać rzadko i niechętnie, mam
nadzieję, że moja twórczość okaże się owocna i bogata. Recenzje zaś niech
przyniosą wam trochę przemyśleń, a trochę sielanki.
Mowa rodzinna niechaj
będzie prosta.
Ażeby każdy, kto
usłyszy słowo
Widział jabłonie,
rzekę, zakręt drogi,
Tak jak się widzi w
letniej błyskawicy.
Nie może jednak mowa
być obrazem
I niczym więcej. Wabi
ją od wieków
Rozkołysanie rymów,
sen, melodia.
Bezbronną wabi suchy,
ostry świat.
Nie jeden pyta
dzisiaj, co to znaczy
Ten wstyd, jeżeli
czyta księgę wierszy,
Jakby do gorszej
natury w nim samym
Zwracał się autor w
niejasnym zamiarze
Myśl odsuwając i myśl
oszukując.
Z przyprawą żartu,
błazeństwa, satyry
Jeszcze się umie
podobać poezja,
Jej znakomitość wtedy
się docenia.
Ale te walki, gdzie
stawką jest życie,
Toczy się w prozie,
nie zawsze tak było.
I niewyznany
dotychczas jest żal,
Służą nie trwają
romanse, traktaty.
Bo więcej waży jedna
dobra strofa
Niż ciężar wielu
pracowitych stronic.
Pomyślałam, że z tytułem jest jak z życiem - nagle pojawia się tzw. (wymyślony przeze mnie) efekt odkrycia Ameryki. Nagłe olśnienie i gotowe. To chyba jedno z najwspanialszych uczuć! Zgadzam się też, że bywają równie dobre - dłużej dojrzewające pomysły w naszej głowie. Ale ja osobiście chyba wolę tą pierwszą wersję. Inspirujesz do myślenia :)
OdpowiedzUsuń